Pierwszy dzień nauki był niesamowity! James i Syriusz są naprawdę
zgraną parą kumpli. Remusa dziś prawie nie widziałem. Ciągle łaził po zamku.
Chyba szukał biblioteki. Dziwię się, że wcale się nie zgubił. Hogwart jest
jednocześnie tajemniczy, magiczny, straszny, ale i ekscytujący.
Najstraszniejsze są lochy. Tam mamy lekcje eliksirów z profesorem Slughornem.
Nie za bardzo go lubię. Trochę jest dziwaczny. Jak większość tutejszych
nauczycieli. Nawet trochę podobny do Dumbledore'a ale bardziej śmieszny. Dumbledore
nie jest śmieszny. Wszyscy darzą go ogromnym szacunkiem. Może ma lekkiego świra,
ale cóż... To w końcu nasz dyrektor. Remus podczas śniadania cały czas o nim
nawijał. Jakby był Bóg wie kim. No, Dumbledore jest Kimś, i to Kimś przez duże
"K". Ale Remus mówił o nim jakoś tak za poważnie. Ale to nieistotne.
Ważne jest to, że nigdy, naprawdę nigdy, nie polubię eliksirów! A tym bardziej
kochanego profesora Slughorna. Co to, to nie!
PS. Przepraszam za długą przerwę :/ Nie
miałam weny twórczej. Postaram się to nadrobić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz