Wyzdrowiałem! To było zwykłe zatrucie pokarmowe. Żołądek jednak miał mnie jeszcze boleć przez najbliższe dwa lata na widok pewnego bardzo miłego chłopaczka. Gdy rano zbiegałem z Wieży Gryffindoru jak zwykle już spóźniony na lekcje wpadłem prosto w jego łapska.
- Dokąd tak pędzisz Black? - zapytał z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Powiem wam, że aż mnie zmdliło na jego widok i miałem ochotę zwiać z powrotem do dormitorium. Ale stanąłem na prostych nogach naprzeciw niemu.
- Gdybyś nie zauważył jestem już spóźniony na lekcje, Malfoy. I Ty chyba też.
- Wiesz może czy Narcyza jest w szkole? - zapytał tak jakby w ogóle nie słyszał tego co powiedziałem. A przecież mówiłem głośno i wyraźnie.
- Zejdź mi z drogi, Malfoy. - starałem się aby mój ton głosu nie wskazywał na to, że się go boję. Tak. Czułem strach przed chłopakiem mojej kuzynki. Był śmierciożercą i znał się co nie co na czarnej magii. Ja miałem 11 lat i wiedziałem o niej tyle, że nic. Trochę się trząsłem.
- Black, ja tylko się grzecznie pytam czy twoja kuzynka jest w zamku. - rzekł spokojnie i niemal życzliwie. Ta, jasne. Równe dobrze mógł takim tonem powiedzieć że zatarga mnie do Zakazanego Lasu, poćwiartuje i rzuci wilkołakom na pożarcie. Nie lubiłem typa. Oj, bardzo go nie lubiłem. Niespodziewanie "coś" mi się rzuciło na plecy i runąłem jak długi na posadzkę. Usłyszałem stłumiony śmiech James'a.
- Co ty tu robisz? - byłem szczerze zdziwiony.
- Mógłby spytać cię o to samo - wyszczerzył się do mnie. - Chyba trochę zaspałem.
- Trochę? - zagrzmiał Lucjusz - Jest 9.20! Marsz na lekcje!
- Bo co? - wyszczerzył się do niego James.
- Widzisz tą plakietke, Potter? - wskazał na coś białego na swojej piersi.
- Widzę.
- Jestem prefektem! I mam nad wami taką samą władze jak nauczyciele.
- Myślę że nie - mruknąłem ze wzrokiem wbitym w swoje buty.
- Co ty tam gadasz?! - Malfoy był już bardzo zdenerwowany.
- Nie spinaj się tak Lucek, bo ci ciśnienie skacze. Stres źle działa na włosy. A twoje są wyjątkowo zadbane. Jakiego szamponu używasz? - James sprawiał wrażenie jakby informacja o kosmetykach Malfoya była sprawą życia i śmierci. A propo śmierci... Lucjusz chyba miał ochotę go udusić. Chwyciłem James'a za rękaw szaty i pociągnąłem w stronę schodów. Zbiegliśmy z nich w błyskawicznym tempie. Nim znikneliśmy za rogiem usłyszeliśmy gniewny głos Lucjusza :
- Minus 20 punktów dla Gryffindoru!
Stwierdziłem, że muszę zaryzykować i zapytać Narcyzy dlaczego jej kochanek szlaja się w czasie lekcji po zamku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz